Jesteście kochani :* Dziękuje wam za wszystkie komentarze jakie dostałam :* Dzisiaj troszkę krócej i bez akcji, ale od przyszłego rozdziału znów zrobi się ciekawie :D
-Co ty, wróżbita Maciej? - odezwałam się niechętnie do Martina - Powiedziałeś, że możemy zostać zaatakowani i nagle hop siup jakiś kundel nas atakuje.. Coś mi tu śmierdzi...
Siedzieliśmy w małej kawiarence niedaleko mojego domu. Martin uparł się, że musi ze mną porozmawiać a ja, jak tylko upewniłam się, że Jasonowi nic się nie stało, zgodziłam się. Teraz młody zajadał lody z malinami, a ja siedziałam przy stoliku z Martinem, słuchając, co ma mi do powiedzenia.
-To był piekielny ogar - westchnął - dobrze, że zdążyłem tu dotrzeć na czas...
-Skąd wiedziałeś, gdzie nas szukać?
Spojrzał na mnie zamyślony...
-Ile wiesz?
Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-O czym niby mam wiedzieć?
-Kim jest wasz ojciec na przykład - odezwał się, patrząc na mnie badawczo.
-Na pewno nie takim starym pedofilem jak ty - odgryzłam się. W końcu to ja chciałam się czegoś od niego dowiedzieć, a teraz on mi zadaje głupie pytania...
Na twarzy Martina pojawiło się zaskoczenie, tak widoczne, że to aż było śmieszne.
-Pe... Pedofilem? - aż się odsunął -Nie jestem pedofilem! Na świętą Herę i jej krowy, nawet o tym nie pomyślałem!
Wydawał się autentycznie oburzony i przerażony tym zarzutem. Zlitowałam się nad nim.
-Mój ojciec jest wysoki, dobrze zbudowany i ma oczy koloru burzowych chmur. Jest poważny, ale dość miły. Jednak zostawił moją mamę, więc jest zarozumiałym dupkiem...
-A dlaczego narysowałaś pioruny wokół jego postaci na swoim rysunku?
-Bo mi się kojarzył z burzą?
Jęknął i schował twarz w dłoniach. Potem westchnął głęboko i spojrzał na mnie.
-Thalio, to co teraz powiem będzie dla ciebie bardzo ważne. Waszym ojcem jest bóg niebios, piorunów i burzy.
Tak. Ten koleś lepiej wiedział kim jest mój ojciec niż ja... Wstałam, myśląc, że to wariat, jednak chwycił mnie za rękę.
-Posłuchaj mnie do końca, później możesz odejść - spojrzał na mnie błagalnie - Zrozum, chcę ci pomóc!
Zostałam.
-Bogowie Greccy naprawdę istnieją i nie, nie zwariowałem. Ten potwór, który cię zaatakował to był piekielny ogar - żyją w Hadesie, ale nie są zbyt posłuszne panu tych ziem... Ale bogowie mogą ich przymusić do spełnienia ich poleceń. Kojarzysz mit o Heraklesie?
-Nieślubny syn Zeusa, nękany przez Herę. Wykonał 12 prac, których nikt normalny nie pamięta...
-Ej, ja pamiętam!
-Mówiłam "normalny". - uśmiechnęłam się słodko - A więc co z nim?
Wyłapał obelgę i spojrzał na mnie zaciskając zęby, jednak ciągnął dalej.
-Był prześladowany przez Herę, bo był nieślubnym dzieckiem Zeusa. A ty jesteś córką Gromowładnego. Nie wiem czemu, ale twój brat nie jest synem Zeusa, tylko jego wersji rzymskiej - Jupitera...
-Że co? - nie zrozumiałam.
Facet naprawdę musiał mieć nasrane we łbie, aby wymyślać takie kretyństwa...
-Ech, jakby ci to wyjaśnić... Rzymianie i Grecy inaczej patrzyli na bogów. Mieli różny światopogląd, dlatego bogowie jednych i drugich, chociaż niby byli tymi samymi osobami, to mieli inne cechy. Wytworzyli w sobie takie jakby alter ego, drugą świadomość, a co za tym idzie i drugi byt. Tak więc ty jesteś córką Zeusa, a twój brat... Jason, tak? ...Jupitera. Co więcej, dzieci wielkich bogów - Zeusa, Posejdona i Hadesa są źle widziane przez innych - mają większe moce, ale ta moc może się obrócić przeciwko Olimpowi. Dlatego też ci bogowie złożyli przysięgę o nieposiadaniu potomstwa z ludzkimi kobietami.
-Eeee, a ja?
Martin spojrzał na mnie znacząco.
-No to klops... -skrzywiłam się - Hera będzie chciała mnie zabić, bo jej mąż ją zdradził, bogowie będą chcieli mnie się pozbyć, bo mogę stanowić dla nich zagrożenie... Ktoś jeszcze?
Sarkazm w moich słowach chyba mu umknął, bo przytaknął.
-Tak. Jesteś herosem - półbogiem, jak kto woli i wszystkie potwory, takie jak piekielne ogary, harpie, cyklopy czy inne będą próbowały cię zabić.
No tak. Moje życie właśnie nabrało barw...
Martin tłumaczył mi wszystko co powinnam wiedzieć. Opowiadał o bogach, o życiu herosów, o obozie w którym wszystkie dzieci półkrwi są bezpieczne, o tym, że herosi rzadko dożywają dwudziestki, o snach, które miewają, a które nie są zwykłymi majakami mózgu, tylko pokazują nam to, co się stanie w przyszłości, albo to, co dzieje się teraz, ale gdzieś indziej i co ma wpływ na nasze życie. To właśnie dzięki swoim snom wiedział, gdzie znaleźć mnie i Jasona. Dopiero teraz podziękowałam mu za uratowanie nam życia. Wtedy też zaczął opowiadać o sobie.
Był synem Hefajstosa - boga ognia i rzemieślników. Sam skupiał się na kamerach, aparatach fotograficznych i elektronice, chociaż umiał wykuć miecz, czy zbroję. Dorabiał czasem jako dziennikarz i paparazzi, ale to raczej hobbystycznie. Nie miał dziewczyny, ani dzieci. Miał kiedyś młodszą siostrę, ale zginęła, zabita przez potwora. Przypominałam ją - według tego co mówił, dlatego postanowił nam pomóc. Wiedział, że jako dzieci pana niebios będziemy musieli stanąć przed większymi oczekiwaniami, ale i kłopotami niż inni herosi.
Potem dał mi specjalny telefon - taki, którego potwory nie mogły namierzyć, a z którego mogłabym zadzwonić do niego, gdybym miała jakieś kłopoty. Tak w ogóle to wiecie, że potwory przyciągane są przez elektronikę? Telefony, laptopy tylko przyciągają je bliżej... Co one, łapią sygnał herosów jak wifi? A Martin pracował w elektronice - tak logicznie... No ale skoro umiał zagłuszyć to przyciąganie, to czemu nie? Dał mi też swój łańcuszek, zmieniający się w włócznię. Na moje pytanie, czym się sam będzie bronił machnął ręką, twierdząc, że takich rzeczy ma na kopy - jego ojciec jest bogiem kowalstwa. Odprowadził mnie pod sam dom i na odchodnym życzył powodzenia.
-Mamo? To prawda, że moim ojcem jest Zeus?
Siedziałam na podłodze, otulona kocem i wpatrywałam się w kominek, a Beryl siedziała za mną i czesała mi włosy. Na moje pytanie zesztywniała a jej dłonie znieruchomiały.
-Skąd wie... - urwała - Skąd ci to przyszło do głowy? Przecież Zeus to bóg, jak mógłby być czyimkolwiek ojcem?
Odwróciłam się i spojrzałam jej w oczy. Wyglądała tak przekonująco - przecież była aktorką. Ale ten moment zawahania zdradził wszystko... To, co mówił Martin było prawdą.
Miałam przekichane.
~Thalia
~Rejwen